Wydarzenia

Jeden z plakatów z kampanii reedukacyjnej.

Kampania reedukacyjna na terenach wyzwolonych

Społeczeństwo polskie na terenach wyzwolonych spod postpisowskiej rzeczywistości znajduje się w stanie agonalnym. Ponad dekada degeneracji poskutkowała zmianami, a ściślej mówiąc spustoszeniami w mentalności i światopoglądzie typowego Polaka. Nasi eksperci uważają na szczęście, że zmiany te u większości z ofiar są odwracalne - i podejmiemy wszelkie starania, by ludzi tych poddać rehabilitacji. Pierwszym etapem uzdrowienia polskiego społeczeństwa będzie szeroko zakrojona akcja propagandowa. Na ulicach miast wyzwolonego Pomorza rozwieszone zostaną plakaty sławiące Unie Europejską, Platformę Obywatelską i ideały za nimi stojące - praworządność, wolność, demokracje, neoliberalizm. Na wielu z nich pojawią się tak znane postacie jak Donald Tusk czy Leszek Balcerowicz, osoby ku których myślom zwracają się teraz z nadzieją na lepsze jutro Polacy.

Na plakatach umieszczono takie slogany jak chociażby: "Chcącemu nie dzieje się krzywda!", "Koniec z etatystyczną socjaldegeneracją! Do roboty!", "Praca czyni wolnym!", "Polska może być FAJNA!" czy "Platforma to przedłużenie Unii Europejskiej".

Na realizacje akcji propagandowej rozpisano przetarg, który wygrała firma ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego "Strefa Zdekomunizowana S.A.", a w ramach jej realizacji otrzymała od rządu ulgę podatkową w wysokości 3 mld.


Rynsztunek szeregowego członka sił Obrońców Demokracji.

Obrońcy Demokracji

Socjaldegeneracja nie zostanie wyplewiona z dnia na dzień. Wielkie spustoszenia w umysłach Polaków powodują, że nie każdy jest w stanie trzeźwo myśleć, w sposób właściwy ocenić aktualną sytuacje i spojrzeć z nadzieją na perspektywy jakie nowa rzeczywistość przynosi. Jest to zrozumiałe - nie każdy jest w stanie pojąć złożoność świata, wielu natomiast jest z kolei przystać na komfortowe kłamstwa i manipulacje, które do perfekcji opanowała poprzednia ekipa rządząca. Postępu jednak nie można zatrzymać, a rozpalone do czerwoności stalowe ostrze nauk ekonomicznych naszych ekspertów wypali wszelkie próby zaszkodzenia naszej operacji rehabilitacyjnej.

Owym ostrzem będą członkowie powołanych oddziałów Obrońców Demokracji - służba ta składać się będzie z ochotników oraz etatowych pracowników i pełnić będzie na terytorium terenów wyzwolonych funkcje policji. Zajmować się ona będzie pilnowaniem porządku i wyszukiwaniem wszelkich szkodników, którzy sabotować będą nasze działania na wszelakie sposoby. Osoby starające się nam przeszkodzić, tym samym wspierając dawny reżim i trzymanie Polaków w ciemnościach etatystycznego socjalu, zostaną poddane gruntownej reedukacji w specjalnych obozach, które organizowane będą przy siedzibach Obrońców Demokracji - tzw. Komitetach. Komitety Obrony Demokracji zorganizowane będą na wzór wojskowy, mimo iż pełnić będą funkcje policji, a podlegać będą Ministerstwu Koniecznej Samoobrony (Ministerstwo Wojny).

Na ich organizacje przeznaczamy 4 mld. ( 2 mld na 4 oddziały służb porządkowych, 2 mld na organizacje komitetów i obozów reedukacyjnych )

Na świecie wieją potężne wiatry zmian. Nie mamy zamiaru z nimi walczyć, a wręcz przeciwnie rozwijamy żagle i napędzimy naszą gospodarkę dzięki aktualnej sytuacji. Światowe rolnictwo postkryzysowe niedomaga? Ludzie w Afryce głodują? Zniszczenia wynikające z operacji wyzwoleńczej sprawiły, że tego roku w Polsce nie będzie zbiorów? Rynek nie lubi próżni - nie będziemy się nad niczym użalać, a wręcz przeciwnie będziemy tym tragediom przeciwdziałać! A to że przy okazji nasi przedsiębiorcy zarobią? Uznamy to za sytuacje tzw. win-win.

Program rozwoju rolnictwa opieramy na kilku filarach. Pierwszym z nich będzie konsolidacja istniejącego rolnictwa, co pozwoli na efektywniejsze jego zorganizowane. Aktualni rolnicy z pewnością są uczciwymi obywatelami, czy są jednak najlepszymi z możliwych? Czy ich prawa do posiadanej przez nich ziemi są czymś więcej niż zwykłym hamulcem dla rozwoju duńskiego rolnictwa, którego możliwości rozwoju według naszych ekspertów są wręcz nieograniczone? By to osiągnąć potrzebujemy jednak GRUNTownych przemian. Rząd postanowił tak więc zorganizować przymusową akcje licytacyjną wszystkich ziem uprawnych w Danii - każdy rolnik zmuszony będzie wystawić swoją ziemie na otwartą dla każdego licytacje. W wyniku tego, zgodnie z zasadami wolnego rynku, ziemia trafi do osób najbardziej odpowiedzialnych - do tych którzy są w stanie za tą ziemię zapłacić. Jesteśmy pewni, że w wyniku tego nastąpi także konsolidacja rolnictwa w rękach kilku kluczowych inwestorów, co zniszczy problemy wynikające ze skromnej i niskotowarowej uprawy małoobszarowej, zastępując to wielkimi kompleksami rolniczymi z potężnym zapleczem finansowym i technologicznym topowych duńskich firm. Wymogiem brania udziału w licytacji jest to, by aukcjonariusze nie mieli w planach zamiany statusu skupywanych ziem - mają one nadal być ziemiami rolnymi. By licytacje poszły sprawnie, nad ich przebiegiem czuwać będą Komitety Obrony Demokracji - rolnicy którzy nie będą chcieli licytować swych ziem zostaną do tego odpowiednio nakłonieni przez nasze siły porządkowe. Każdy zwycięzca licytacji może liczyć od nas na atrakcyjne ulgi podatkowe i dofinansowania na rozwój działalności czy wręcz przebranżowienie części swego przedsiębiorstwa - jeśli ziemię uprawną kupi chociażby korporacja dotychczas odpowiadająca za zieloną energię bądź produkcje długopisów. Ulgi i dofinansowania dotyczyć będą chociażby zakupu maszyn rolniczych czy nawozów - im większy areał przedsiębiorstwa, tym atrakcyjniejsze ulgi.

Drugim filarem naszego rozwoju będą perspektywy handlowe dla duńskich producentów rolnych. Nasz kraj posiada korzystne umowy w ramach Unii Europejskiej z Niemcami oraz Francją - ich rynki są otwarte dla wytworów duńskiego rolnictwa, więc inwestowanie w te gałąź gospodarki stanowi pewny zysk, po który tylko głupiec by nie sięgnął. Dodatkowo aktualna operacja wyzwoleńcza na terenach Polski sprawia kolejne możliwości - tamtejsze rolnictwo mocno ucierpiało z powodu działań wojennych, tym samym tereny wyzwolone stanowią chłonny rynek dla duńskiej żywności. Rząd Danii gwarantuje, że Polska zostanie wyzwolona całkowicie, a kontakty w ramach Unii Europejskiej są przyjacielskie - możliwości ekspertowe są więc stabilne i dają perspektywy na całe dziesięciolecia.

Trzecim filarem będą wspomniane ziemie wyzwolone na Pomorzu - rząd duński gwarantuje, że najbardziej prominentni aktualnie inwestorzy rolniczy otrzymają niedługo możliwość zakupu ziem na terenach polskich zgodnie z zasadami wolnego rynku. Możliwości te będą jednak otwarte wyłącznie dla największych potentatów, z wiadomych względów - tylko ich będzie na to stać. Liczymy więc, że taka kusząca propozycja nakłoni niezdecydowanych do sięgnięcia po żyłę złota, którą z pewnością jest żyzna duńska gleba.

Cieśniny duńskie to jedyna sensowna czasowo droga dla flot handlowy znad rejonu Morza Bałtyckiego w kierunku zachodnim. Są to także drzwi dla całej reszty świata celem handlu z tymi krajami. Czy pozostawienie tak kluczowego punktu na mapie świata samemu sobie jest rozsądne? Nie jest. Rząd postanowił więc, że celem zabezpieczenia tego kluczowego punktu wprowadzimy cło na wszystkie okręty handlowe korzystające z tych cieśnin. Pieniądze te pójdą oczywiście na utrzymanie cieśnin i rozwój tutejszej infrastruktury, dzięki czemu skorzystają wszyscy przewoźnicy z całego świata. Pobieraniem cła i rozwojem infrastruktury zajmie się firma "Cieśninpol", nowozałożona i ściśle powiązana z prominentną firmą ministra Radosława Sikorskiego "Strefa Zdekomunizowana S.A.".

Cło wynosić będzie 12% wartości przewożonego towaru według cen Unii Europejskiej. Dla okrętów zarejestrowanych na państwa niepraworządne i wspierające terroryzm - takie jak chociażby Islandia czy Rosja - cło wynosić będzie 75% wartości towaru. Każdy taki okręt dodatkowo będzie poddawany inspekcji, sprawdzając, czy nie przewozi on broni lub narkotyków.

Ziemie Wyzwolone spod kaczystowskiej tyranii są w tragicznym stanie ekonomicznym po latach etatystycznego ucisku, a ludność tych ziem jest w stanie jeszcze gorszym. Nasz rząd przygotował szeroko zakrojony projekt rewitalizacji tych ziem i zaprowadzenia na nich prawdziwego neoliberalnego kapitalizmu, tak by lokalna ludność wyszła z mroku ku świetlanej przyszłości. Do realizacji tego planu wyznaczyliśmy znanego eksperta i ekonomicznego geniusza, Leszka Balcerowicza, który przez wielu wybitnych znawców określany jest jako człowiek odpowiedzialny. Został on mianowany pierwszym Zarządcą Ziem Wyzwolonych, a siedziba jego administracji umiejscowiona została w Gdańsku.

Na pierwszy ogień idzie sprawa wyzwolonej polskiej wsi. Wiadomo, że to właśnie tam największe spustoszenia poczynił pisowski eksperyment. Oszacowaliśmy, że ekonomicznie najbardziej opłacalnym wyjściem będzie... jej porzucenie. Nie oznacza to jednak, że się tutaj poddajemy - o nie! Jednak na rewitalizacje polskiej wsi i polskiego rolnictwa pora przyjdzie potem. Na razie głównym celem jest rehabilitacja Polski i Polaków, a nic tak nie uczy kapitalizmu, jak życie i uczciwa praca w mieście. W jaki sposób sprowadzimy jednak ludność wiejską do miast? Przede wszystkim sprywatyzujemy wszelkich przewoźników kursujących na terenach wiejskich, to znaczy wpuścimy kapitał duński, a ten powykupuje tutejsze biznesy za bezcen. Rząd na okres aktualnego kwartału zapewni jeszcze przyzwyczajonym do socjalu Polakom konkretne świadczenie - każdy bilet ze wsi do większego miasta będzie refundowany. Z miasta na wieś już nie - więc Polacy w ten sposób będą wynosić się ze zdegenerowanej wsi. Do miast przenosić się także będą z racji takiej, że w nich znajdować się będą miejsca pracy - ale o tym później. Dalej - polska wieś zostaje pozbawiona wszelkiego dofinansowania od rządu, co spowoduje, że będzie ona zmuszona utrzymać się sama, a po latach etatyzmu okaże się to oczywiście niemożliwe. W końcu zabraknie dostępu do bieżącej wody, zniszczone rolnictwo nie pozwoli się wyżywić, elektryczność zostanie odcięta - polska wieś cofnie się do średniowiecza. W miastach natomiast dostęp będzie do wszelkich dóbr importowanych z Danii. Wieś nie będzie także objęta działalnością policji, szerzyć się będzie więc bandytyzm - miasta staną się wyspami bezpieczeństwa.

Wszelkie te działania powinny pozwolić skoncentrować ludność w miastach na terenach wyzwolonego Pomorza, a tym samym stworzyć strategiczną dla naszej gospodarki bazę taniej siły roboczej.

[Utajniony załącznik nr 1 dla PUPzPB2, zob. więcej na TFie.]

Ratunek ludności z ciemnoty nieuchronnie wiszącej aktualnie nad Polską wsią to nie tylko ich relokacja fizyczna. To także relokacja mentalna, zmiana w ich postrzeganiu rzeczywistości - od teraz nie będą oni pasożytami na zdrowym ciele gospodarki, biorcami. Od teraz będą aktywnymi jej uczestnikami, będą dawcami, będą uczciwymi pracownikami! I my już się o to zapewnimy. Relokowani zapewne nie są zbyt wykształceni, nie posiadają też zapewne zbyt wielkich umiejętności. Nie szkodzi. W kapitalizmie dla takich osobników pracy jest mnóstwo, a pracodawcy tylko na nich czekają. Całość zostanie zrealizowana w ramach programu "Rehabilitacja Ziem Wyzwolonych 2030".

Pracę Polacy znajdą między innymi w tak zwanych jakże europejsko call-centrach. Praca w nich jest łatwa i niewymagająca - Polak siada przy sprzęcie zapewnionym przez pracodawcę i wykonuje telefony przeprowadzając badania czy próbując wcisnąć coś nieświadomemu konsumentowi, wywołując u niego fałszywe poczucie potrzeby kupna reklamowanego towaru. Call-centra same w sobie są usługami, pozwolą one jednak rozwinąć skrzydła naszej całej gospodarce - gwałtowny rozwój tej gałęzi gospodarki zapewni wsparcie dla wszystkich firm, których działy marketingowe będą potrzebowały usług świadczonych przez owe placówki. A tych będzie w bród. A co ważniejsze - będą one tanie, jako że Polacy stanowić będą zasób masowy i tani w naszych wyzwolonych miastach. Działalność call-centrów zostanie na obszarach wyzwolonych miast objęta znacznymi ulgami podatkowymi, co w połączeniu z tanią siłą roboczą powinno wywołać wręcz eksplozję gospodarczą. W pozytywnym sensie.

Wyzwoleńcy pracę znajdą także w sektorze budowlanym. Firmy świadczące takie usługi powinny przeżyć okres rozkwitu - nagły napływ ludności polskiej do miast sprawi, że popyt na mieszkania wzrośnie, a tych jak zawsze w Polsce jest niedobór. Osiedla deweloperskie powinny więc wyskakiwać jak grzyby po deszczu, a deweloperzy będą mogli dyktować ceny jakie sobie zażyczą - ciężko harujący w etosie kapitalizmu Polacy zapłacą ile trzeba, bo alternatywą będzie mieszkanie pod mostem. Oczywiście deweloperzy wiedząc, że nie każdy Polak będzie posiadał ogromne możliwości finansowe, dostaną od rządu wielkie wsparcie. Tym wsparciem będzie likwidacja minimalnego metraża sprzedawanych i wynajmowanych mieszkań. Ilu Polaków może mieszkać na 1 metrze kwadratowym? Niedługo się przekonamy. Mieszkania na każdą kieszeń o wszelakich rozmiarach - to nasze motto! W ofercie dla oszczędnych znajdować się będą także wszelakie mieszkania bez zbędnych luksusów - Polak woli przyoszczędzić, by móc wyżywić swoją rodzinę? Nie ma problemu - tańsze mieszkania bez bieżącej wody lub okien są dostępne w ofercie.

Pomorze stanowić będzie także rezerwuar taniej siły roboczej dla całego państwa - z Gdańska oraz Gdyni kursować będą do Danii frachtowce. Z Danii przewozić one będą importowane na Pomorze towary, a eksportować stąd będą także towar... tylko że żywy. Każdy chętny do pracy Polak będzie mógł udać się do urzędów pracy w tych miastach i znaleźć oferty wystawiane przez duńskich przedsiębiorców. Potrzeba ochroniarza dla twojego duńskiego biura? A może ktoś musi przekładać za minimalną krajową towary w magazynie? Rozszczeniowi Duńczycy nie chcą godzić się na pracę w uwłaczających warunkach? Na szczęście mamy Polaków - gdy z polskiej wsi siła robocza ciągnie do polskich miast, to z polskich miast siła robocza ciągnąć będzie do całej reszty kraju, tam gdzie będzie potrzebna. Priorytetem aktualnie są usługi - każdy zatrudniony w duńskiej firmie usługowej Polak zapewni firmie konkretne ulgi podatkowe. A im więcej Polaków - tym większe ulgi! Sami Polacy także są tańsi, duńskie usługi powinny więc przeżywać swój złoty okres.